Moda na holistyczne podejście do zdrowia trwa niezmiennie od kilku lat, ale znamy ekspertów, którzy już dawno wybrali holistyczny model dbania o klientów i konsekwentnie kroczą tą drogą. O swoim podejściu do pielęgnacji, zawodowych wyborach i o ciekawym miejscu na urodowej mapie Krakowa – rozmawiamy z Ludmiłą Petrenko.
LNE: Ludmiło, jakbyś nazwała to, czym się zajmujesz?
Ludmiła Petrenko: Jestem terapeutką urody – od 28 lat dbam o zdrowie i doskonały wygląd osób, które oddają się w moje ręce. W swojej praktyce skupiam się na tym, żeby moi klienci stawali się lepszą wersją samych siebie – wyglądali i czuli się najlepiej, jak to możliwe, pozostając w zgodzie z naturą. Za swoją pracę zostałam wyróżniona tytułem Holistic Beauty Award przez magazyn LNE oraz „Najlepsze ręce w Krakowie” – w plebiscycie Miasta Kobiet. Takie wyróżnienia zobowiązują, ale też utwierdzają mnie w przekonaniu, że wybrałam słuszną drogę. Od zawsze bliskie jest mi holistyczne podejście do człowieka i na takie rozwiązania stawiam w prowadzonym przeze mnie Centrum Zdrowia i Urody LuVital. Jest to miejsce moich marzeń, które tworzyłam opierając się na latach doświadczenia i nauki u najlepszych nauczycieli sztuki masażu i zdrowego stylu życia. Mam znakomity zespół - twórczych, nieustannie doskonalących swoje umiejętności pasjonatów swojego zawdou, którzy kreują piękno, oddają głos naturze i dbają o dobre samopoczucie klientów. Koncepcja LuVital opiera się na naturalności i manualności, co wyróżnia nas na rynku. Dzięki swojej pracy dostałam przydomek „Jej Wysokość Natualność” (śmiech).
Czym jest dla ciebie holistyczne podejście do klienta?
Najbardziej lubię pojęcie komplementarność, ponieważ wykonywanie jednej czynności, na przykład masażu czy zabiegu z zakresu fizjoterapii, to za mało. Na tę komplementarność składa się wiele aspektów. Przede wszystkim więc obserwuję, jak funkcjonuje organizm naszego klienta. Zaczynam od diagnostyki – sprawdzam, „co w trawie piszczy”, czy są braki minerałów, witamin. To wszystko rzutuje na stan fizjologiczny i psychologiczny. Moje podejście do klienta zawsze jest komplementarne – zaczynam od wnętrza, a potem zajmuję się tym, co na zewnątrz.
Gdzie zdobywałaś wiedzę i jak wyglądała twoja droga zawodowa?
Droga była długa, ja przecież też już dość długo żyję (śmiech). Od niemal 30 lat mieszkam w Krakowie, w tym czasie ukończyłam wiele różnych szkół i kursów. Przede wszystkim bardzo cenię mojego nauczyciela, z którym współpracuję już 11 lat – dr. Sergeya Shchurevicha, założyciela szkoły Manualistic, której jestem przed stawicielem w Polsce. Uczyłam się także u Gila Amsalema i Alaina Mouniera. Od Gila otrzyma- łam dyplom Gold Hands – Złote ręce. Ale moja nauka rozpoczęła się, zanim zaczęłam pracować w Polsce. Pochodzę z Ukrainy, z Kijowa. Zajmowałam się sztuką, która była dla mnie wielką inspiracją życiową. Los skorygował jednak moje marzenia i dziś jestem „architektem ciała”. Bardzo się tym szczycę. Oczywiście nadal się uczę, bo nauka nigdy się nie kończy, a rozwój jest niezbędny by być w dobrych relacjach z klientem, umieć na niego wpłynąć i być jego przewodnikiem na drodze do zdrowia i doskonałego wyglądu.
W menu zabiegowym LuVital jest ciekawy, autorski zabieg z miodem, inspirowany zabiegami stosowanymi przez twoją babcię – uzdrowicielkę. Opowiedz nam o nim nieco więcej.
Wykonuję tę kurację od 15 lat. To był domowy sposób babci – tą rozgrzewającą metodą leczyła np. zapalenie oskrzeli. Wykorzystywała oklepywanie, a czasem robiła placek z mąki i miodu i nakładała go na przód lub tył ciała. Okazało się, że poza prozdrowotnymi właściwościami zabieg ten ma bardzo dużo walorów pielęgnacyjnych i odżywczych dla skóry. Rytuał „Miodowa rozkosz” to fitness dla skóry, działa odmłodzająco i biorewitalizacjąco. Masaż ciepłym miodem wspomaga oczyszczenie skóry poprzez usunięcie zrogowaciałego naskórka, przyspieszenie przemiany materii, krążenia limfy oraz krwi, wzmacnia naczynia krwionośne, usuwa toksyny, poprawia elastyczność skóry i ją wygładza, redukuje tez cellulit. To pierwszy etap działania, a potem następuje faza wielkiej przyjemności - ciepły miód zmieszany z olejem sezamowym i powstały zapach „chałwy” wprowadza klientkę w błogostan. Mój relaksacyjny masaż na tej cudownej mieszance daje wymarzone odprężenie, a po zakończeniu masażu jest jeszcze faza zawijania w złotą folię i leżakowania. Zwieńczeniem całości jest masaż głowy. Uwierzcie mi, że klientka która przeżyje taką chwilę relaksu już o niej nie zapomni i szybko wróci do LuVital.
Ważnym elementem wykonywanego przez ciebie masażu są zasady ruchu tai-chi. Dlaczego zaczęłaś je wykorzystywać?
Wieloletnia praca masażysty dała mi odczuć na własnym kręgosłupie problemy związane z wykonywaniem tego zawodu. Pomyśla- łam o bardziej ergonomicznym poruszaniu się przy wykonywaniu masażu. Moje poszukiwania za- prowadziły mnie do tai-chi, któ- rym interesowałam się i które ćwi- czyłam od dłuższego czasu. Moją autorską technikę pracy z ciałem, jaką jest masaż relaksacyjny opar- ty na ruchu tai-chi, dosłownie wyśniłam: widziałam idealnie po- ruszającego się człowieka, jego ciało było pozbawione napięć, ru- chy były pełne gracji – wykonywał masaż całym sobą. Zrozumiałam, że aby przekazać relaks drugiej osobie, należy mieć go w sobie. Technika, którą proponuję, łączy relaksujący masaż ze starodawną chińską sztuką tai chi. Jest to me- toda relaksacyjna, profilaktycz- na, rewitalizująca, energetyczna i modelująca. Zastosowanie tego masażu pozwala osiągnąć rozluź- nienie mięśni bez odczucia bólu, a stan głębokiego relaksu przy- wraca wewnętrzną harmonię i ła- godzi napięcia. Masaż oparty na ruchu tai chi należy do zabiegów orientalnych, dlatego bardzo ważna jest atmosfera, w jakiej jest on wykonywany. Niezbędnymi elementami są: relaksująca muzyka, zapach olejków lub kadzidełek, przygaszone światło i ciepło. W takich warunkach wykonywany masaż przenosi nas w inną rzeczywistość, odpręża ciało i umysł.
Jakie korzyści taki masaż przynosi dla klienta i terapeuty?
Wykorzystując zasady tai chi przy poruszaniu się w trakcie masażu, pozwalam, żeby moje ciało swobodnie wykonywało ruchy, płynnie balansowało i wchodziło w harmonijny rezonans z ciałem osoby masowanej. Podczas masażu wykonywanego tą metodą masażysta ze względu na ćwiczenia, jakim poddaje swój kręgosłup, biodra, nogi, ramiona oraz połączone z nimi ścięgna mięśni i stawy, osiąga same korzyści dla swojego zdrowia. Siła wykonywanych ruchów nie wynika z siły mięśni rąk, lecz przekazywana jest z ruchu nóg, co zapobiega nadmiernemu zmęczeniu i bardzo ułatwia pracę masażysty. Całość masażu wykonywana jest w pozycji miękkiej, przy lekko ugiętych kolanach.
Zabezpiecza to przed powstawaniem dolegliwości zawodowych, a elastyczny, rozluźniony kręgosłup masażysty pozwala na zachowanie dobrego samopoczucia przez długie lata pracy.
Masz też swoje własne podejście do klienta, które bardzo cenią osoby odwiedzające LuVital
Przede wszystkim lubię praco- wać z osobami, które przychodząc, mają już pomysł na siebie. Naszych klientów nie traktuję zgodnie ze standardową zasadą „klient nasz pan”. Myślę raczej: „klient nasz partner”. Jeśli klientka przychodzi z jakimś problemem, który ją dręczy, to analizujemy go i zawieramy obustronny „kontrakt”. LuVital ma swoje zasady: wymagania powinny być nie tylko ze strony klienta, ale również ze strony zespołu profesjonalistów wykonujących usługi. Potrzebujemy zweryfikowania przez klienta swojej dyscypliny czasowej i finansowej w stosunku do planu działań. Bardzo poważnie traktujemy klientów, chcemy żeby oni także podeszli odpowiedzialnie do naszej współpracy. Praca nad ciałem nie może być jednorazową zachcianką. Jeśli decydujemy się na zmianę, to musi być to zmiana długofalowa, skuteczna i realizowana konsekwentnie. U nas zabiegi są „szyte na miarę”.
A jak to wygląda w praktyce? Przychodzi klientka i...
Zaczynam od powitania. Mam takie podejście, że od razu przechodzę na „ty”. Mówię: dziękuję ci, że nas wybrałaś. Pytam też jak klientka do nas trafiła i dziękuję za zaufanie. Od razu nawiązuję kontakt. Ważny jest też klimat i to, że jesteśmy profesjonalistami. Po tym pierwszym kontakcie, kiedy już jesteśmy bliżej, zabieram klientkę do gabinetu. Pytam, dlaczego wybrała dany zabieg. Proszę o rozebranie się i sugeruję, żeby nie kładła się od razu, bo zaczynam od oględzin. Ważne dla mnie jest, żeby poznać konstrukcję klientki, ciało daje dużo sygnałów i to ono do mnie przemawia. W gabinecie jest duże lustro, przed którym ustawiam klientkę i pokazuję – nie cellulit czy mankamenty, ale to, że jedno ramię jest wyżej, że żebra wychodzą po jednej stronie, biodra są asymetryczne. To rzeczy, których klientka nie dostrzega. Najpierw przyglądamy się biomechanice ciała – jaki masaż będzie najbardziej odpowiedni i jakie ma przynieść efekty. Pokazuję klientce, skąd pochodzi ból, który odczuwa. Jesteśmy skonstruowani jak budowla architektoniczna: jeżeli fundament budynku jest dobrze ułożony, to postawione na nim ściany stoją prosto i dach (czyli głowa) też układa się prosto. Jeżeli fundament jest krzywy, to ściany pójdą skosem, a dach zjeżdża. Klientce trzeba wytłumaczyć, że jeśli wysokość jednego biodra w stosunku do drugiego jest inna, to będzie stać i chodzić pochylona jak wieża w Pizie. Jednak chodzi w pionie, bo tego wymusza błędnik, ale „biokomputer” dostosuje zmiany miednicy i wywoła skoliozę. Czyli powstaje wada postawy, która jest przyczyną bólu pleców i napięć. Tu z pomocą przychodzą masaże profilaktyczno-terapeutyczne które uwalniają ciało od napięć i bólu oraz przywracają jego sprawność po urazach i kontuzjach. Z ogromnym powodzeniem wykonujemy te masaże pracując ze sportowcami, tancerzami, programistami, osobami o niskiej ergonomii w pracy. Oczywiste jest, że rekomendujemy indywidualne ćwiczenia na usprawnienie wad postawy. Ćwiczymy, uczymy i kontrolujemy.
To wielowymiarowe podejście.
Tak, bo moim zadaniem nie jest tylko wykonanie dobrego masażu i czekanie na kolejną wizytę, ale uświadomienie klientce, że potrzebuje zmian. Jeśli dokonała się zmiana w jedną stronę, to w drugą jest też możliwa – można krok po kroku przywrócić prawidłowe ułożenie ciała. Podobnie jeśli pojawia się jakaś zmiana zdrowotna. To jest droga od A do Z – w chorobie jesteśmy przy Z, ale coś przecież ten kierunek wywołało. W takim przypadku uczymy się siebie, czym jest nasza fizjologiaibiochemia – to trudne zadanie. Jednak możemy zacząć ten proces stopniowo odwracać. To oczywiście wymaga wiedzy z zakresu fizjologii czy biochemii. Jeżeli pokazujemy klientowi wady, to nie możemy go z tym zostawić. Moim zadaniem jest być nie tylko dobrą masażystką, ale także edukować i uświadamiać. Mówię klientowi, jak może poprawić stan swojego ciała, jakie wykonywać ćwiczenia, np. w danej sytuacji zalecam jogę czy pilates, ale ostrzegam przed ćwiczeniami na bieżni, które dodatkowo obciążają kręgosłup. Bardzo dobrym ćwiczeniem jest np. orbitrek, bo pracują na nim i górne, i dolne partie ciała, a przy okazji to ćwiczenie dla obu półkul mózgowych. Takie rzeczy są proste do wdrożenia. Praca musi być komplementarna – po masażu, który działa terapeutycznie, musi być rozmowa, wskazówki do dalszych zmian. Zawsze też pytam o sposób odżywiania – są przypadki, że ktoś jest np. szczupły, ale ma wystający brzuch, oponkę. Przecież to nie jest otyłość, tylko kłopot z jelitami. Głównym zadaniem na tym etapie jest pozbycie się toksyn nagromadzonych przez lata nieprawidłowego stylu życia i odżywiania się. Proponuję wtedy zasadową pielegnację ciała - oczyszczanie i odkwaszanie organizmu. Moim zadaniem jest nauczanie świadomego stylu życia i wyposażenie w narzędzia pracy nad sobą. Wiedza jest władzą. Zawsze to powtarzam klientom.
Wywiad pochodzi z magazynu LNE nr 1 w branży beauty i healthy aging.